Był gorący sierpniowy wieczór, gdy stojąc boso na rozgrzanej trawie w pewnym katowickim parku, przekrzykując krążącą pomiędzy nogami latorośl, zawołały: TAK, ZRÓBMY TO! A ja, wstyd przyznać, wcale im nie uwierzyłam. Bo trudno uwierzyć kobietom, które każdego dnia ogarniają pół świata spraw najważniejszych! Zarządzają kadrami, domykają budżety, zażegnują kryzysy! Spontaniczność to nie jest drugie imię matek. A jednak, dokonało się. Przyjechały!
Przyjechały dwa miesiące później i tylko raz zmieniałyśmy termin. Przyjechały bez spacerówek, pampersów, przekąsek, 10 koszulek na przebranie. Był tylko jeden laktator, ale żadnej mokrej chusteczki. Były za to sukienki, małe (!) torebki, czerwone szminki, fancy miejsca, rozmowy od serca, śmiech wprost z przepony, wino (dużo) i pyszne żarcie (najwięcej i najgorzej!). Było slow ale i momentami fast. Uważny przechodzień na pewno zauważył trzy młode gazele, mknące żoliborskimi ulicami. To my tak mknęłyśmy spóźnione do teatru, bo zagadałyśmy się przy winie i przy tym żarciu, co wam wspominałam trzy linijki wyżej. Tak było.
Przedwojenny pisarz powiedział kiedyś: Gdyby Bóg zapytał kobiety, czego ona sobie życzy, odpowiedziałaby, ażeby wszystkie inne były od niej brzydsze i skromniej ubrane. Nie wiem o jakich kobietach mówił, bo na pewno nie o mnie i nie o tych, które są wokół mnie. A jest ich ostatnio wiele. Może do policzenia na palcach dwóch ręki, ale w mojej prywatnej perspektywie to cały tłum! A każda z nich to jakby z innej bajki. W związkach, wolne, z dziećmi i bez, w każdej części Polski, w małych miasteczkach i dużych aglomeracjach, wolne strzelce i korporacyjne wymiataczki. Powierniczki, przyjaciółki, muzy*.
Człowiek musiał jednak dojrzeć, zmądrzeć, zmienić perspektywę. Musiał też w życiu trochę stracić. Musiał, aby zrozumieć, że właściwi ludzie obok to nie coś, co dane w pakiecie do życia, a przywilej, który trzeba sobie wypracować. Przyjaźń to przywilej. A przyjaźń z kobietą, nie przesadzając, jest jak najlepszy podarunek. Coś jak chłodny aperol pity w gorący letni wieczór, z nogami zanurzonymi w lazurowej wodzie. Bywam bowiem dużo trudniejsza. Wystarczy spojrzeć, ile życia potrafimy stracić na przepychankach dotyczących spraw zupełnie nieistotnych. Jesteśmy w tym, kobiety, wybornie dobre! Doskonałe wręcz.
A wystarczyłoby, żeby się tak jedna z drugą pod rękę wzięły i czas razem spędziły, tak naprawdę. Bo przecież, gdyby wszystkie kobiety umiały w solidarność, to świat zatrząsłby się w posadach, a rzeki zmieniły kierunek nurtu. Francuzi powiadają Ce que femme veut, Dieu le veut. Czego chce kobieta, tego i Bóg chce. Trudno nie przyznać im racji.
——–
Agata (rubytimes), Zuza (itsmillyme) :*
* „Panowie w życiu Poetki bywali epizodami gdyż prócz podróży i lektur najważniejsze były dla niej oczywiście kobiety! Powierniczki, przyjaciółki, muzy.” Agata Passent o płycie Agnieszki Osieckiej ” Kobiety mojego życia”.
6 komentarzy
Ach, jest moc!!! Zazdroszczę Wam przeokropnie tego spotkania!
Na szczęscie ja też nie mam takich koleżanek, które pragną być najpiękniejsze i najbardziej mądre…. A jak się takie napatoczą – to raczej ucinam sznurek! ;D
Pozytywnie! :*
Takie babskie spotkania dają moc 😉
Moc babskiej przyjaźni jest nieoceniona i niezastapiona. Mam 3 przyjaciolki ze studiow i 3 z LO. Mamy po 30 lat. Kazda pracuje i ma 2 dzieci a te przyjaznie żyja. Sa moja druga rodzina i nie wyobrazam sobie zycia bez nich. Ale masz racje. Kazdemu kto mi mowi „zazdroszcze” odpowiadam: przyjazn jest jak kwiat. Trzeba o nia systematycznje dbac. Inaczej usycha.
Cóż ja Ci mogę napisać ..
<3!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
To jak odrębnie funkcjonujący organizm, to energia, której nie widać, a która przeszywa szczęściem do szpiku kości.
Uwielbiam kobiece przyjaźnie, uwielbiam historie o kobiecych przyjaźniach <3