Wychowanie dziecka to stresująca sprawa. Z jednej strony my – tacy świadomi – lubimy problematyzować. Z drugiej strony współczesny świat nie daje nam wyjścia, a wpisanie się w pewne w kanony staje się rodzicielską normą. Mówi się, że kiedyś posiadanie dziecka było łatwiejsze. Może i nie było zmywarek, pieluch jednorazowych i miliona niezbędnych do życia gadżetów. Ale i spiny nie było. Presji i oczekiwań społeczeństwa również. Jednak to co wyprawiali nasi rodzice, zaprawdę woła o pomstę do nieba. Dzisiejsi eksperci łapaliby się za głowę, bo przecież lista wychowawczych błędów sięgnęłaby chyba sufitu.
Gotowi? Oto lista najbardziej karygodnych grzechów moich rodziców. Zapewniam Cię, że Twoi nie byli wcale lepsi!
#1 Nadmierny luz
Taka sytuacja. Gdy miałam z 3-4 lata pewnego dnia postanowiłam, że nie będę chodzić. Po prostu nie chodzę, nie i już. Przez cały dzień nie zrobiłam ani jednego kroku. Wszędzie z miejsca na miejsce przenosili mnie rodzice. Na luzie, ze spokojem i ponoć bez spiny. Cierpliwie przeczekali to niewyjaśnione zjawisko przyrody, które samoistnie następnego dnia odeszło w zapomnienie. Jak tak można??? Gdybym to ja była rodzicem w takiej sytuacji, już w pierwszej godzinie miałabym przeczytany cały internet, a w drugiej umówionych trzech pediatrów, dwóch neurologów i z jednego psychiatrę na wieczór. Przecież to mogło być coś bardzo poważnego!
#2 Beztroska
No więc – eufemistycznie rzecz ujmując – beztroskie zawsze były moje wyjścia z tatą na sanki. A pamiętacie jakie w latach 80-tych były zimy! To były zimy. Każda prawie zimą stulecia była. No więc idzie sobie ten tata i ciągnie tę kilkuletnią córkę w sankach, aż tu ktoś do niego krzyczy, że mu dziecko wypadło. Fakt, wypadłam i siedziałam w zaspie 10 metrów dalej. Kto wie, gdzie bym teraz była gdyby nie ta uprzejma kobieta, co za nami wrzeszczała. Żeby nie było, nie zdarzyło się to raz, ani nawet dwa razy. Nie zliczę ile razy ze spacerów z tatą wracałam przemoczona do ostatniej nitki – bo taka była zabawa w kałuży! No sami powiedzcie jak tak można? Współczesnemu przewidującemu rodzicowi na pewno takie przypadki są obce. Czapka i suche kalosze muszą być!
#3 Skłonność do ryzyka
Moja siostra jest ode mnie o 7 lat młodsza. Gdy tylko skończyła 3-4 lata zaczęła mi wszędzie towarzyszyć. Raz, że chciała, dwa – rodzice nasi nie widzieli w tym nic złego. Wręcz przeciwnie nawet, sądząc po tym jak ochoczo wyprawiali nas na osiedlowy plac zabaw. Już pomijam fakt, jak bardzo wkurzał mnie ten wiecznie uczepiony mojej nogi rzep. I to jak zaraz po wyjściu trzeba było wracać, bo toaleta, bo się oblała oranżadą, bo zdarła kolano, albo po prostu, bo taki miała kaprys. Ale 10-latka opiekująca się 3-latką! Same, w mieście, po ulicach chadzające. Kto to widział w tych okrutnych czasach. Przecież zaraz za rogiem mógł nas ktoś do tej czarnej wołgi wciągnąć, co to polskimi ulicami jeździła! Skandal, jawne kuszenie losu i po prostu skrajne ryzykanctwo.
#4 Brak wyobraźni
Miałam trzy lata i w trakcie jednego urlopu zrobiłam z rodzicami 2 tysiące kilometrów. Maluchem 126p, który po raz pierwszy zepsuł się już 100 km. za naszym miastem. Uwaga! Jechałam bez fotelika! Wyczyn ten moi rodzice powtórzyli kilka lat później zabierając mnie i moją dwuletnią wówczas siostrę w jeszcze dalszą i jeszcze dłuższą europejską podróż trwającą kilka tygodni. Pomiędzy przednie fotele, a tylnią kanapę włożyli nam torby z ubraniami, a dzięki temu powstało prawie że wygodne i szerokie łóżko, na którym spędziłyśmy długie godziny podróży bawiąc się i czytając bajki. Oczywiście, że pasy nie były w użyciu! I co z tego, że to były chyba najlepsze wakacje w moim życiu. Wyobrażacie sobie większy brak wyobraźni? Macie w pamięci te wszystkie crash testy? Ja mam! To się absolutnie nie mieści w głowie.
#5 Nieodpowiedzialność
Moja mama odprowadzała mnie do szkoły tylko przez pierwsze 5 dni pierwszej klasy. I – o zgrozo – byłam jednym z najdłużej odprowadzanych pod próg szkoły dzieckiem. Czułam się z tym ogromnie niekomfortowo, gdyż szczytem ówczesnego lansu było kto pierwszy przyszedł do szkoły bez mamy ten lepszy. Zaraz po tym dorobiłam się własnego klucza na szyję, a gdy wracałam przed rodzicami do domu, podgrzewałam obiad, robiłam zadanie i oddawałam się swoim sprawom. Nikt mnie nie kontrolował, wszak komórek wtedy nie było. W ogóle nie pamiętam czegoś takiego jak instytucja świetlicy. Nikt tam po prostu nie uczęszczał. Dzisiejsi rodzice nie są już tak lekkomyślni i nie puszczają dzieciaków w samopas. To nieodpowiedzialne. Na ulicach i osiedlach czyha tyle niebezpieczeństw. A w domu to już w ogóle. Spuścić wzroku z dziecka nie można ani na minutę. Jeśli trzeba to i godziny pracy można poprzestawiać, a jeśli to niemożliwe, to i babcia z drugiego końca Polski przyjedzie, aby pod klasę potomka odstawić.
#6 Zaniedbanie
A dokładniej rzecz ujmując – zaniedbanie rozwoju intelektualnego. Arsenał zabawek kreatywnych wspomagający przyrost szarych komórek był wręcz mizerny. Najzwyklejsze klocki drewniane (nawet nie kolorowe, tylko szare!), z kilka lalek, jakieś kredki, blok rysunkowy. Mnóstwo książek co prawda, ale co to za książki – polskich, a nie skandynawskich wydawnictw. Z ilustracjami, które trudno określić chociażby mianem ładnych. Ja wiem, że czasy były ciężkie, a na półkach w sklepie pustki. Ale świadomy rodzic, to by nawet spod ziemi wyciągnął grające interaktywne ustrojstwo, co to trzema językami gada. Przecież dla rozwoju dziecka to absolutnie NIE-ZBĘD-NE! A my co? W sklep się bawiliśmy, a szczypiorek to była trawa, a za kasę robiły kamienie. Żadne z nas nie miało drewnianej mini kuchni w domu. Co ci nasi rodzice myśleli? Jak oni w świat mogli nas takich nieprzygotowanych puścić?
#7 Zuchwałość
Jak w czasach bez poradników, internetów, parentingów, czasopism, psychologów i miliona teorii – można było wychowywać dziecko w absolutnym przeświadczeniu, że robi się to dobrze. Jak można było wychowywać dziecko, gdzie głównym celem nie był rozwój jego ambicji i proaktywności…a bycie porządnym i przyzwoitym człowiekiem. Skąd brali przekonanie, że ich wybory są słuszne. A przekonani o tym byli, bo nikt nie zawracał sobie głowy potwierdzaniem każdej swej decyzji u pięciu niezależnych ekspertów. Dostaliśmy dzieciństwo bez zamkniętych placów zabaw, żłobków, opiekunek, dodatkowych zajęć pozalekcyjnych, ADHD, internetowego hejtu, alergii i kiepskich autorytetów. Dzieciństwo bez napięć, presji i przedwczesnego stawiania nas w boksach startowych. Skąd oni wiedzieli, że robią to dobrze.
Bo zrobili.
Wyrośliśmy na porządnych ludzi.
63 komentarze
Z ust mi ten temat wyjęłaś. Dwa dni go męczyłam i odpuściłam 😀 Świetny temat i przykłady w kontekście tego absurdalnego wyroku sądu w Portugalii. A tak na marginesie, Twój tata to niezły hipster a mama piękna figura.
Prawda. Tata był so hipster 😉
porozmawiamy w domu.
muszę przyznać, że nie chciałabym dorastać teraz.
a najlepszym elementem mojego dzieciństwa było to, że Disney robił PRAWDZIWE bajki, a nie jakąś durną Violettę, a w szkole wszyscy zaczytywali się w Harrym Potterze 🙂
Świetny tekst Aga, czytając każdy z punktów przypominałam sobie jakieś sytuacje z mojego dzieciństwa, które by do tego pasowały 🙂 Ja pamiętam jak pierwszego dnia "zerówki" wracałam do domu z innymi dziećmi, następnego dnia już na rowerze się jechało. Śnieg, deszcz, czy wiatr – nikt nas do szkoły nie zawoził, zawsze na rowerze czy piechotą, a dziś po tej samej trasie autobus jeździ i zawozi dzieci do szkoły 😉
Skandal. Do zerówki same dzieci się odprowadzały 😉
Cudowny, absolutnie cudowny wpis!! I te zdjęcia!! Szeroko uśmiecham się czytając, bo moje dzieciństwo było dość podobne. I takim maluchem jeździliśmy na wczasy do Mrzeżyna nad Bałytykiem! A jak się z siostrą nie dogadywałyśmy, to walizę pakowano między nas, by rozdzielić 🙂 Oczywiście fotelików nie miałyśmy (co to jest fotelik?).
Generalnie uwielbiam zarówno temat, którego się podjęłaś jak i wykonanie.
No i muszę przyznać, że piękna to ty byłaś od dziecka (a mama jaka figurka, no miodzio 🙂
Motyw rozdzielania dziatwy walizką – znany!
Dziękuję za moooorze komplementów 😉
Ile razy o tym myślałam! Uważam, że w dzisiejszych czasach jest przewychowanie. Wszystko na 200 lub 300%. Zawarłaś wszystko w tym wpisie. Jest doskonały. A do tego te zdjęcia! Cudowne!
Przewychowywanie. Super termin. Fakt, pasuje on do wielu współczesnych zachowań współczesnych rodziców.
Świetnie to ujęłaś – mam bardzo podobne przemyślenia. Pewnie, że można i warto korzystać z dobrodziejstw współczesności i tego, że mamy większe możliwości niż nasi rodzice, ale nie dajmy się w tym wszystkim zwariować. Zdjęcia mistrz!
Takich zdjęć jak robiło się trzydzieści lat temu nie w sposób powtórzyć 🙂
Piękne zdjęcia! Kocham taki ich 'pożółkło-wyblakły' klimat:D A tekst świetny – jakmyśmy się wszyscy uchowali w tak 'nieodpowiedzialnym' świecie?:D Też mi się wydaje, że niby było łatwiej wychowywać dzieci, ale z drugiej strony w świecie fotelików samochodowych, zaślepek do kontaktów, rodzicielskiej kontroli i aplikacji telefonicznych z gps-em zachowujemy jakieś pozory bezpieczeństwa i stabilności. No właśnie, może tylko POZORY.
No może nie pozory, faktycznie dzieci chowają się teraz w bezpieczniejszych przestrzeniach. Ale z różnymi takimi wychowawczymi postawami czasami ewidentnie przeginamy.
Jesteś po prostu niesamowita! Te historie i zdjęcia przywołują wspomnienie naszego dzieciństwa…. Kiedyś było zupełnie inaczej. Czy tylko ja mam wrażenie, że lepiej? 🙂
Nie wiem czy lepiej, ale było cudownie. Mam jednak nadzieję, że nasze dzieci również swoje dzieciństwo będą wspominać z sentymentem.
piękne mieliśmy dzieciństwo :)))) wyjazdy nad morze pociągiem, wakacje na działce, gdzie każdy w samopas puszczony, bo rodzice sadzili i plewili, dobranocki o 19 i spanko zaraz po nich, żadnych filmów po 20, chyba, że wyproszony Kojak, zabawy przez cały dzień na dworze, czy to skwar letni czy zima sroga czy deszcze 🙂 moja mama zawsze mi powtarzała jedno" nigdy nie kłam, kłamstwo ma krótkie nogi. i że wstydzić to się można tylko kraść".
U mnie to była wyproszona Dynastia:)
Świetny tekst, zwłaszcza w czasach, kiedy wypuszczenie dziecka samego z domu grozi więzieniem lub chociażby opieką społeczną. Dlaczego już tak nie jest? Chyba było by nam łatwiej bez tych wszystkich gadżetów za to z większą ilością czasu!
Zdecydowanie byłoby łatwiej. Ale taki ten nasz znak czasów, że tego czasu dla tego co ważne coraz mniej.
Pięknie napisane z piękną oprawą 🙂 Daje do myślenia, czy my przypadkiem nie przesadzamy wychowując własne dzieci. Poza tym komentarz "MAMY" best of the best!
Haha, już się boję tego spotkania z Mamą. Zdjęcia poszły bez autoryzacji 😉
nic dodać nic ująć. wszystko się zgadza. ja bym dodała jeszcze imprezy imieniny rocznice i grille rodziców i ich znajomych w moim rodzinnym domu, a dzieciarnia na górze bez kąpieli spała na dywanie. teraz to by była patologia! 🙂
Prawda? I nikt nie bawił się w przewożenie łóżeczka turystycznego z miejsca na miejsce, tak jak my osobiście cały czas się bawimy :/
Zdjęcia mistrzostwo:))) Ja w wieku 10 lat sama jeździła pociągiem mama wsadzała mnie do niego a ciocia odbierała w Radomiu:P Dziś chyba bym trafiła do jakieś placówki opiekuńczo-wychowawczej gdyby ktoś się dowiedział:P
Ja w wieku 12-tu chyba lat jechałam sama z przyjaciółką ze Szczecina do Katowic. Fakt, że pod okiem konduktora i współpasażerów..ale JEDNAK!
temat wałkowany po raz setny co tu porównywać, ilosc aut na drogach wtedzy a dzis, zabawki jakie byly takimi sie bawiono, prosze was która/ktore z was pusciło by na miasto 10 latke i 3 latke
okay, czy ja dobrze rozumiem, że skoro ktokolwiek na jakimkolwiek blogu poruszył taki temat to już go nie można napisać po swojemu? proszę o więcej tych cennych rad od anonimowego czytelnika, zapiszę sobie je w moim notatniku i będę pamiętać podczas prowadzenia swojej strony!
Cały wpis w punkt! Bardzo żałuję, że nasze dzieci nie będą miały takiego beztroskiego dziecinstwa. Ściskam! A czytając komentarze, to chyba jesteś u mamy 😉
"Jesteś u mamy" 🙂 <3
Lubię ten post ALE…. to naprawdę były inne czasy! Moje dzieciństwo było bardzo podobne, ale samochodów było mniej i jeździły wolniej i nie było całych tych internetów, dopalaczy, smartfonów. Ludzie ze sobą rozmawiali jakby BARDZIEJ, słuchali, a nie tylko potakiwali głowami… Nie mówię że teraz jest gorzej – jest inaczej – i myki naszych rodziców raczej by nie przeszły 🙂 PS. Uwielbiam ten post! Uwielbiam te zdjęcia!
Oczywiście, że mniej było zagrożeń i rozpraszaczy. Chciałabym, abyśmy w tym czym możemy zachowali umiar, aby się po prostu nie dać zwariować 🙂
W punt. 🙂
Elwira :*
Cudowny artykuł Aga. Doskonale to ujęłaś. Tak było, ale tak już nie będzie. Swoją drogą często o tym myślę. Nasze latorośle bombardowane są często niepotrzebnymi bodźcami. Mam trójkę dzieci – każde z "innego świata" i widząc jak różne są ich potrzeby przypominam sobie, że moje w ich wieku były zupełnie inne. Tak przy okazji – wyszłam na człowieka. Dziwne.
No dziwne bardzo, ale wyszłaś na świetnego człowieka 😉
Dziewczyno jesteś zwyczajnie lękowa. To się leczy – zgłoś się do specjalisty bo życie ciągłe w lęku że "zaraz coś się stanie" jest na dłuższą metę nie do zniesienia.
Anonimie, zwyczajnie nie dostrzegłeś lekkiej nuty ironii, przerysowania i sarkazmu 😉 Ale dziękuję za troskę o moje zdrowie psychiczne. Pozdrawiam
Myślę, że autorka bloga powinna żyć w nieustannym strachu przed anonimami, którzy nie potrafią czytać i wtedy to byłoby usprawiedliwione.
Świetnie napisane, ja też kocham tamte czasy, staram sie wychowywac swoją córke w podobny sposób, chodzimy do piaskownicy ja mama jako jedyna z pań okupujących ławki bawie sie z dziecmi w piachu, nie raz wracam bardziej umorusana od swojej córki, gramy w pilke z trochęstarszymi chlopakami(6-z7lat) moja gwiazdka ma 1,5roku. Powiem tak spojrzenia innych mam bezcenne 🙂 a i zostałam ochrzczona najlepszą ciocią 🙂 nic dodać nic ujać 🙂 nie przywiazuje uwagi czy dziecko je w najnowszej kolekcji zastawy dizeciecej, czy tez czy idziemy na spacer z najbardziej wypasioną torbą bo ludzie patrzą… nie… pokazówa to nie dla mnie…
Z drugiej str porownując Twoje poprzednie wpisy, do tego co bylo kiedyś hmmm nie uwazasz,że u Ciebie wlasnie gadzetów markowych itp jest za dużo? Tak jakby jeden wpis pzreczył drugiemu…
Nie mniej. Kocham jak piszesz… i doceniam Cie jako mamą (absolutnie nie oceniam).
Pozdrawiamy serdecznie 🙂
J&M
Dziękuję 🙂
Ale wiesz, że po Twoim komentarzu przeanalizowałam sobie zasobność naszych modnych i markowych gadżetów/ubranek i całej reszty…i z czystym sumieniem muszę przyznać, że się z Tobą w tym temacie nie zgadzam 🙂 Nie podążamy ślepo za trendami, sknerą nie jestem (oj nie, niestety), ale bodziaka czy czapki za 150 zł nigdy nie kupię, do zakupów podchodzę pragmatycznie itd. Zresztą nawet wiele razy o tym pisałam. Co nie oznacza jednak, że kilka razy nie dałam się ponieść fali temu poczuciu, że muszę coś mieć, bo jak to moje dziecko przeżyje, jak tego czegoś mieć nie będzie. No ale która z nas tak nie ma od czasu do czasu 🙂
#7
to mój ulubiony strzał!:)
Świetny tekst a zdjęcia cudowne:) oj chce się tylko westchnąć – "to były czasy":) pozdrawiam Sylwia
Boski tekst i boskie zdjęcia 🙂 Aż się czuje ten klimat. #2 – też przerabiałam 😀 Dodatkowo byłam zawinięta w koc, więc nawet nie było jak się uwolnić. Ach te wspomnienia 🙂
Jakbym o moim dzieciństwie czytała! 🙂 Nawet mój tata wyglądał bardzo podobnie do Twojego :))) A w naszym maluchu nawet nie było pasów z tyłu – o zgrozo!
Świetne zdjęcia!!!! Dawniej było inaczej i myślę, że gdyby były komórki to kontrolowaliby nas w taki sposób. Gdyby były samochody odwoziliby nas itp. :)Czasy się zmieniły i ludzie też 🙂
Co racja to racja Twój wpis przypomniał mi jak to było u nas i było tak samo i chocbysmy się starali stawali na głowie to obecne realia nie pozwolą nam na wychowanie naszych dzieci tak jak to robili nasi rodzice. Możemy minimalnie wprowadzić ich zachowania ale to tylko śladowo.
Sama prawda! Mam nadzieję, że o tym nie zapomnę będąc po drugiej stronie 😉 Teraz jednak mam wrażenie, że są trochę inne pokusy, choć w sumie też siedziałam w wakacje całe dnie przy komputerze i jakoś nikt mi nie truł o uzależnieniu i innych niebezpieczeństwach.
No właśnie. Wyrośliśmy na porządnych ludzi, od dziecka latając po dworze bez opieki, wracając samemu ze szkoły i w domu odgrzewając sobie obiad i tak dalej. Ja wychowałam się w latach 90., ale i tak większość punktów się zgadza.
Mama też zgubiła mnie na sankach i też jechałam nad morze bez fotelika, mając między przednimi a tylnymi siedzeniami ułożone bagaże i leżąc w takim samochodowym łożu. Pasy? Słyszał ktoś o tym?
Bardzo dobrze wspominam takie dzieciństwo i uważam, że było o niebo lepsze od tego, co dziś rodzice robią ze swoimi pociechami.
A te mamy wołające na obiad, hordy dzieci bawiące się na placów zabaw. Bez rodziców obok na ławeczkach, no bo i po co. Ach, cudowne czasy! Świetny, mega sentymentalny wpis. No i te foty z rodzicami, którzy dzisiaj byliby określani mianem hipsterów. Cudne!
O matko, toś mi zrobiła teraz. Siedzę i chlipię za wspomnieniami z dzieciństwa i tylko modlę się w duchu, by moja córa miała choć w połowie tak radosne i beztroskie dzieciństwo, jak ja czy Ty.
Uśmiałam się, jak przeczytałam fragment o fotelikach samochodwych 😉 Niedawno sama o nich pisałam i przyznaję się bez bicia, że pod tym względem jestem okrutnie stanowcza. Ale to znak czasów i tego, co wiemy i jest dostępne. Gdyby wciąż było jak dawniej, i my mielibyśmy inne podejście.
I też jechałam z rodzicami i dziadkami nad morze maluchem! I też nam padł po drodze! A mnie w tym czasie wypadł mleczak po ugryzieniu jabłka 😉
Ja mam wrażenie, że obecnie wychowywane pokolenie to będą jakieś kaleki życiowe. Najgorsze, że nawet jeżeli chcesz, to nie możesz wychować dziecka w taki sposób jak wychowano nas. Wychowawczyni zwyczajnie nie wypuści dziecka samego ze szkoły, za przewóz dziecka bez fotelika w najlepszym wypadku dostaniesz mandat a jeżeli wypuścisz trzylatka z dziesięciolatkiem i sąsiad cię zakapuje to możesz stracić prawa rodzicielskie. Teraz jest tyle ograniczeń, że w zasadzie jedna osoba musiałaby nie pracować i zajomować się tylko dziećmi. Kiedyś faktycznie było łatwiej!
Straszni byli prawda? Moi również 😛 A wiesz co jest najśmieszniejsze? że nasze dziewczyny swoje dzieci będą wychowywać jeszcze w czymś innym 😛 i zupełnie inaczej 🙂 I też nasze sposoby będą wydawały się dziwne, choć niby lepsze 🙂
My, rodzice teraz na te grzechy sobie pozwolić nie możemy, bo nie jest to akceptowalne przez innych… Prawda jest taka, że nasze dzieci mają już teraz wiele utrudnień, które mogą spowodować, że ich życie będzie trudniejsze. Fotografie fantastyczne. Wtedy nie było cyfrówek, a każde zdjęcie po prostu robi ogromne wrażenie 🙂
To prawda. To były zupełnie inne czasy! Dzieciństwo tamtych lat było prawdziwym beztroskim czasem dziecka. Dzisiaj teoretycznie też jest, jednak w praktyce wygląda to zupełnie inaczej.
Dwulatki potrafią chodzić już na zajęcia poza… no właśnie jakie? Pozadomowe? Pozaogrodowe?
Chciałabym móc wychowywać moją córkę według moich wewnętrznych przekonań inspirowanych tamtym czasem. Nie zrobię tego, gdyż tylko bym ją skrzywdziła. Za bardzo dostawałaby od innych dzieci, co w przyszlosci może się różnie skończyć.
To co na pewno zrobię to pokażę jej jak było kiedyś, nauczę czerpać z tego inspirację i… może coś z tego wykielkuje:)
Świetny wpis. Z dystansem i humorem. Dzisiaj to wszystko jest nie do pomyślenia! Jak jesteś nadopiekuńczą matką to źle, jak zbyt wyluzowaną też źle. Chyba nie powinniśmy patrzeć na innych,a na siebie i swoje dziecko, mając w głębokim poszanowaniu na opinię publiczną. Pozdrawiam 🙂
Jakbym widziała teraz siebie i brata jadących 1200 kilometrów na tylnym siedzeniu, bez pasów, z torbami i kołdrami wepchanymi za siedzenia, żebyśmy mieli wygodne miejsca do spania … 🙂 wspaniałe wspomnienia!
Świetne zdjęcia:). Oj kiedys to były takie beztroskie czasy:)))
Zarombisty post. Pełen szczerości i fajnych wspomnień. Obawiam się, że do Twojego grona nie mogę dołączyć bo jestem z lat 80, ale i tak uważam, że wychowanie mnie było w pewnym sensie lepsze niż metody współczesnych rodziców. Może to przez technologię (a w zasadzie jej brak), może przez większy spokój i luz w podejściu moich rodziców … nie wiem. A dodam, że mieli mnie młodo (18 i 21 lat) i wyszło im. I wspomnienia są fajne, i moje wpadki najlepiej zapamiętane (a dodam, że mam 4 rodzeństwa) i chyba najmilej wspominają te czasy, choć było im pewnie najtrudniej. Dołączam się też do poprzedniczek w sprawie genialnych zdjęć. 🙂 Pozdrawiam !
[…] 7 grzechów głównych naszych rodziców Kobiety z ulicy Stawki 5 rzeczy, które zrobisz jesienią Instagram. Sukces w 8 krokach Oddychaj głęboko, czyli słów kilka o życiu z prawie dwulatkiem […]
Moje dzieciństwo wyglądało podobnie. I niesamowicie tęsknię za tymi czasami! Zdecydowanie było bezpieczniej, a liście-pieniądze rozwijały wyobraźnię. Brak gotowych zabawek zmuszał do kombinowania i myślenia. Totalna beztroska. A teraz? Wątpię, czy te młode pokolenia mają zielone pojęcie o podchodach 😉
Witam czy mogłabym zapożyczyć Pani zdjęcie na popularnym maluszku? Jest piękne! Chciałabym wkleić je na grupę o Polakach zagranicą ponieważ idealnie obrazuje DAWNĄ Polskość samą w sobie. Oczywiście z odnośnikiem na bloga 😉
Was looking for strategies you have provided here. Moreover, I think there are numerous elements that really keep the car insurance policy premium down. An example may be, to take into account getting cars and trucks which are from the excellent directory of motor insurance companies. Vehicles that happen to be costly tend to be vulnerable to becoming robbed. In addition , insurance is additionally based on the worth of your car or truck, therefore the costlier it can be, then the greater your premium you spend.