Codziennik

Koniec wieńczy dzieło – czyli o klachach na Nikiszu!

16 listopada 2014
Południowe wakacje zbliżają się ku końcowi. Ogarniamy właśnie ostatnie pod/krakowskie spotkania, ale już jutro czeka nas pakowanie i powrót do domu. Wycisnęliśmy każdy dzień jak cytrynę. Załatwiliśmy wszystko co trzeba, odwiedziliśmy bliskich za którymi tęskniliśmy, spotkaliśmy się z wszystkimi naszymi przyjaciółmi, a dzięki pomocy dziadków zaliczyliśmy nawet dwa konkretne bezdzietne wyjścia. Razem, a nie wymiennie, jak ma to zwykle miejsce. Bardzo to wszystko było mi potrzebne.

Ale udało zrobić się jeszcze więcej. Udało mi się spotkać z ulubionymi blogerkami, zamieszkującymi moje rodzinne strony! Spontanicznie, niemal z dnia na dzień, bez długiego i często nieefektywnego planowania, „bo zawsze coś”. Znacie to, gdy rozmawiacie z kimś po raz pierwszy, a uczucie jakby się znało całe życie. Albo przynajmniej dużą jego część. Kiedy buzie się nie zamykają i można byłoby gadać, gadać w nieskończoność? Tak właśnie było. To, że mamy dzieci w prawie tym samym wieku, lubimy się z naszych blogów, mamy podobny światopogląd, podobne spojrzenie na wiele spraw – to jedno. Ale to że dziewczyny są naprawdę przefantastycznymi kobietami na żywo – to już zupełnie inna historia. I za to kocham blogowanie. Za takie znajomości. Za takie spotkania.
A z kim ten mini blogerski spęd?
Jestem pewna, że dziewczyn nie trzeba nikomu przedstawiać, ale gwoli formalności. Od lewej Zuza z małą Mill z bloga Milly me! oraz Ruby Soho wraz z Kropką z Life Stajla Baby Blog. Kobiety z krwi i kości, wyluzowane, nielukrowane, wygadane, z pasjami, z ambicjami, z głowami pełnymi pomysłów. I mogłabym tak wymieniać i wymieniać. Słowem nie pozostaje nic innego jak tylko zagłębić się w ich blogową twórczość, jeśli komuś jest jeszcze ona nieznana:)
Proszę spojrzeć jak pięknie prezentujemy się razem. Normalnie scenkę rodzajową można byłoby dopisać do poniższego zdjęcia.
Od lewej. Onieśmielony przytłaczającą większością kobiet Młody (2,5 letni starszak Ruby Soho). Powłóczyste spojrzenia Mill rzucane w stronę jegomościa. Zuza zadumana nad istotą macierzyństwa. Ruby Soho układająca w głowie listę ikeowych zakupów (nie uwierzę, że kupiłaś tylko ramkę). Matylda sprawdzająca stan uzębienia Kropki. Urocza Kropka cierpliwie znosząca ten eksperyment (tak, nic tak nie hartuje jak starsze rodzeństwo). I ja, człowiek jednej miny (jakby powiedziała to moja siostra), jak zwykle szczerząca się do aparatu.
Dziewczyny też się zakumplowały, chociaż początkowo Mill przestraszyła się próbą kradzieży swoich tenisówek. Próba nieudana, także i uśmiechy się pojawiły. Wspominałam, że Mill jest po prostu prze-słod-ka?
Nie sposób nie wspomnieć o miejscu naszego spotkania. Cafe Byfyj na katowickim Nikiszowcu, to chyba najsłodsze miejsce na śląsku. Zdjęć wnętrz nie mam, ale to naprawdę bardzo ciepłe, gościnne i domowe miejsce. Dodatkowo przyjazne maluchom. Jest przewijk, są chusteczki nawilżające, kanapa idealna do karmienia. Jest git!
Zresztą poniższe zdjęcie mówi samo za siebie. Byfyjowska beza nie ma sobie równych, no nie ma i tyle! Pączki podobno też wyśmienite.
Po kilku godzinach (!), które wydawały się niemalże kwadransem, cała trójka niemowlaków dała hasło odwrotu. Zapakowałyśmy więc dziewczyny w ich pojazdy i kontynuowałyśmy spotkanie plenerowo.
Na pożegnanie pozostała sesja na (nikiszowskiej) ściance, uśmiech dla fotoreportera i …  dziewczyny zdecydowanie musimy poćwiczyć zdjęcia grupowe 🙂
Do zobaczenia „u mnie” 🙂

Podobne wpisy

17 komentarzy

  • Reply Instytut Doświadczeń 16 listopada 2014 at 15:36

    Aaaaaaaaaaaaaaaaallllllllleeee zazdroszczę!!! 🙂 Zastanawiam się czego bardziej – spotkania z dziewczynami w jednym miejscu, bo ciężko o to, czy ich z Tobą na dokładkę! Tak czy inaczej no tego, ehm, grupowa faktycznie do poprawy 😉

    • Reply radoSHE 16 listopada 2014 at 18:55

      Olga, następnym razem spotkanie o trochę większym z rozgłosie i z ciut dłuższymi przygotowaniami, żebyśmy wszystkie zdołały się zorganizować:)

  • Reply mama silesia 16 listopada 2014 at 18:31

    wiedziałam, że jak tylko wspomni któraś z Was o tym na blogu, to bedę zazdrościć jeszcze bardziej i pluć sobie w brodę, że za późno zobaczyłam tą wiadomość :))) super sprawa, no i bobasowo, to było oj było, słodkie wszystkie trzy bobaski jak nie wiem co! A Ben to by i z Młodym się pobawił… ehhh

    • Reply radoSHE 16 listopada 2014 at 18:58

      Oj było bobasowo:) Widzisz, czasami lepszy klasyczny telefoniczny kontakt, bo internety zawsze problemy robią. Ale nadrobimy na 100% po Nowym Roku, jak już wrócicie z Waszej wielkiej podróży!:)

  • Reply Domi Z 16 listopada 2014 at 19:26

    Kurczę, jadę do Was do Krakowa ! :))))) <3

  • Reply SzareLove 16 listopada 2014 at 20:39

    Super! Zazdraszczam 🙂

  • Reply Zuzi Clowes 16 listopada 2014 at 20:49

    <3 Było cudownie, w rzeczy samej! Beza byfyjowa rządzi a fanką Matyldy jestem jeszcze większą niż byłam do tej pory. Mill podziela zdanie. Foty są super, tylko chyba jednak powinnam była się pomalować. Ściskam piękne dziewczyny… i tego… do zobaczenia, mam nadzieję, wkrótce! xxx

  • Reply Paula 17 listopada 2014 at 10:51

    Ech a ja wróciłam z Krakowa, tuż przed Twoim przyjazdem 🙂 Fajnie byłoby się tak spotkać na żywo, poznać, pogadać 🙂 Zazdroszczę 🙂

    • Reply radoSHE 17 listopada 2014 at 20:30

      Ale ja już dostrzegłam na ig, że po Nowym Roku wracasz znów. Także ten, jak tylko będziemy w pobliżu to kawa nieunikniona!:)

    • Reply Paula 17 listopada 2014 at 22:11

      Dokładnie, mam tylko nadzieję, że zdążymy przed 8 marca 😛

  • Reply Anonimowy 17 listopada 2014 at 15:41

    Świetny blog, często tu zaglądam 🙂 a co to za fantastyczny śpiworek w wózku Matyldy?
    pozdrawiam,
    A.

    • Reply radoSHE 17 listopada 2014 at 20:32

      Dzięki! Śpiworek w rzeczy samej fantastyczny:) Kupiony u Beztroskiej. Strony chyba nie mają, ale są na FB (Beztroska). Pozdrawiamy!

  • Reply Ruby Soho 17 listopada 2014 at 22:20

    Oj tak, wspaniale było się spotkać,mam dokładnie takie same odczucia – atmosfera była przemiła i szkoda, że ten czas tak prędko płynie, gdy się miło rozmawia! a najbardziej podoba mi się tekst, że jesteśmy takie z pasjami, ambicjami i tak dalej! Ach, urosłam o kilka centymetrów 🙂 Co do listy zakupów to wiesz jak jest…ważne że ramkę TEŻ kupiłam 🙂
    Buziaki!!!

  • Reply evay 18 listopada 2014 at 00:23

    alez mi zrobilas smaka

  • Reply Gabrysiowa Mama 19 listopada 2014 at 13:07

    Ale Wam fajnie, że nawet bez oficjalnego spędu dacie radę się spotkać 🙂 Maluchy przeurocze! Do schrupania :O

  • Reply Panna Oceanna 19 listopada 2014 at 20:46

    I Jezusie, jak ja kocham takie spotkania!
    Zazdraszczam do granic możliwości, a widok tortu spowodował u mnie ślinę po pas!

  • Reply Agnieszka W 20 listopada 2014 at 12:01

    Takie spotkania są najlepsze.

  • Odpowiedz