Wszyscy wiemy, że to co w internecie, to w internecie. Blog blogiem, facebook facebookiem, a życie życiem. Kto z nas nie robi wnikliwej selekcji zdjęć, przed wrzuceniem ich w odmęty sieci. Na tablicy znajomych w życiu nie uświadczyłam pomidorówki! Ale sushi i zielone smoothie to już tak średnio z trzy razy w tygodniu. Kreacja goni kreację. A w tym wszystkim jest prosta zasada. Chcesz poznać człowieka? Odwiedź go w jego naturalnym otoczeniu i zobacz jak NAPRAWDĘ żyje!
Od poniedziałku było kiepsko. Obcas złamany, jakiś tam katar i inne dolegliwości, kilka nocek nie całkiem przespanych. Czułam się prawie jak swój cień. I mogłabym tak marudzić i spisać ten tydzień na straty, gdyby nie wydarzenie, które przyćmiło to wszystko. Warsztaty kosmetyczne z Procter&Gamble Beauty. Zapraszam na relację.
Znacie te sytuacje, gdy nastawiacie się na coś naprawdę wyjątkowego, planujecie, odliczacie…a tu klops i wielkie rozczarowanie. Albo wręcz przeciwnie. Wyjeżdżacie gdzieś bez większych oczekiwań, bez nastawienia żadnego i nagle okazuje się, że to są naprawdę cudowne wakacje? Tak właśnie to było tym razem!
Kilka dni temu miałyśmy okazję uczestniczyć w prezentacji pieluszek jednorazowych nowej generacji. Bardzo chętnie wzięłyśmy udział w spotkaniu. Wszak Pampers towarzyszy nam nieprzerwanie od trzynastu miesięcy, a Matylda doskonale wpisuje się w w grupę docelową nowego produktu Nie mogło nas więc zabraknąć!
Dzisiaj jest szczególny dzień. Kolejny mały wielki jubileusz. Dokładnie rok temu upubliczniłam pierwszy post na moim blogu. Upubliczniłam tzn. odważyłam się wyjść z szafy i podesłać linka kilku bliskim osobom. I mimo, że sporadyczne wpisy pisane do szuflady pojawiały się już wcześniej, to właśnie ten dzień traktuję jako oficjalne rozpoczęcie mojej blogowej przygody. Przygody, która według planu miała trwać rok…
Południowe wakacje zbliżają się ku końcowi. Ogarniamy właśnie ostatnie pod/krakowskie spotkania, ale już jutro czeka nas pakowanie i powrót do domu. Wycisnęliśmy każdy dzień jak cytrynę. Załatwiliśmy wszystko co trzeba, odwiedziliśmy bliskich za którymi tęskniliśmy, spotkaliśmy się z wszystkimi naszymi przyjaciółmi, a dzięki pomocy dziadków zaliczyliśmy nawet dwa konkretne bezdzietne wyjścia. Razem, a nie wymiennie, jak ma to zwykle miejsce. Bardzo to wszystko było mi potrzebne.
Gdy zaczynałam pisać bloga (do szuflady, pod poduszkę, dla siebie, dla rodziny) nie przypuszczałam, że wkrótce zajęcie to stanie się bardzo istotnym wycinkiem mojej rzeczywistości. Nie będę oryginalna, stało się tak za sprawą fantastycznych kobiet, mam, blogerek, które poznałam, w których perypetie się zaczytuję, dzięki którym czuję się dużo pewniej jako matka. Ostatnio miałam to szczęście, że część z nich poznałam osobiście na katowickim spotkaniu blogujących mam. W swojej łaskawości Matylda podarowała mi aż cztery wychodne godziny, które dobrze wykorzystałam.