Codziennik

Dawno się tak nie wkurzyłam!

22 maja 2015

Ogarnęła mnie w tym tygodniu kompletna niemoc. Twórcza, życiowa, intelektualna, emocjonalna, fizyczna A nawet ta hamletowska. Każda! Niemoc odwrotnie proporcjonalna do niemocy mojego dziecka, a jak wiecie to nigdy ze sobą dobrze nie współgra. I mimo, że to miejsce w założeniu nie do tego ma służyć, dziś wyrzucę światu co mi na wątrobie siedzi. Czasami człowiek musi, inaczej się udusi – jak śpiewa Jerzy Stuhr!


Myślałam, że nigdy do tego nie dojdzie, ale:

Zaczyna wkurzać mnie rutyna. Na przykład taki drobiażdżek z życia. Wieczorem sprzątam, myję, zacieram te plamy z marchewki i z błogim uśmiechem siadam na kanapie – jutro już nic nie robię, skoro dzisiaj wypucowane! Jak sobie mogłam tyle czasu oczy mydlić, przecież już następnego dnia, w okolicach godziny 14-tej, dom znowu wygląda jak po wojnie. Chrupki rozsypane, okruchy po śniadaniu robią za dywan, obiad wtarty w krzesełko, ścianę, włosy i ubranie. Zabawki wszędzie. W butach, pod prysznicem, w szafkach kuchennych. WSZĘDZIE! Piaskownica z placu zabaw w przedpokoju O ile przez 16 miesięcy byłam z rutyną za pan brat, coś we mnie teraz pęka. O Boże! Mam w tym temacie ostatnio wybitną niemoc!

W związku z tym…

Potrzebuję wyjść. Nie do teatru, nie do kina Nie chce mi się niczego w ciszy i skupieniu kontemplować, skupiać się, przeżywać i dokonywać intelektualnego wysiłku. Chcę poczuć gwar miasta, tłok przy barze, głośną muzykę, piwo na plaży, burgera z budy na kółkach, może potańczyć, rozmowy lekkie, przyjemne na luzie (i nie o dzieciach/o pracy) prowadzić. Na jeden cholerny wieczór. Jeden. Trzy, maks cztery godziny. No dobra, może być pięć. Czy naprawdę tak dużo wymagam? Wkurza mnie, że kobiet się w tym temacie nie rozumie, bo jak już jest dziecko to wypada być przykładną dojrzałą Matką Polką. I same się w ten schemat wpychamy. I same przed sobą gramy. A ile z Was tą mityczną Matką Polką się czuje? Kiedy spotykam w parku mamę, która mówi mi, że od życia już niczego więcej nie oczekuje, to ja się zastanawiam, czy może ze mną jest coś nie tak? Swoje lata na karku mam, a w duchu wciąż dwadzieścia kilka. Mnie osobiście jeszcze czasami tęskno do bycia po prostu tylko ze sobą.

Dodatkowo dobijają mnie…

Te wszystkie wyzwania typu 30 dni do bikini. Dziękuję, mam kalendarz, wiem że sezon plażowy się zbliża. Nie trzeba mi tego pokazywać, odliczać, straszyć i wzbudzać poczucia winy. Buty do biegania z czeluści szafy wykopałam. Przywiozłam odzież termiczną. A teraz zagadka matematyczna. Zgadnij ile razy tego wszystkiego użyłam? Nie chcę kilogramów tracić (wolałabym nawet przybrać), ale wiecie, ujędrnić, wzmocnić, odżywić co nieco. Bo choćbyśmy chciały zaklinać rzeczywistość – ciało po ciąży, to nie ciało sprzed ciąży. I wszystko na nic, bo zawsze znajdę wymówkę, aby tych butów dzisiaj nie wkładać. A później taka Misako funduje mi TAKI tekst i wkurzam się tak, że aż paruje!!! Na siebie samą, rzecz jasna.

A to jeszcze nie wszystko!

Pęka mi łeb od kampanii wyborczej. Wiem, moja wina, sama się w to wkręcam. Ale wkurzam się jakiego my POLACY języka używamy! Po prostu dno dna i trzy kilometry mułu! No ja wiem, że emocje się włączają, ale HELOŁ! Patrzę na wypowiedzi  moich znajomych – inteligentnych, światłych, wykształconych obywateli – a tam jatka taka, że uszy więdną i ręce opadają. Bez żadnych zahamować, bez wstydu jakiegokolwiek. Na forach to samo. Ja rozumiem, że można nie lubić Dudy czy Komorowskiego, można się nie zgadzać, można coś któremuś mieć za złe…ale co Ci jeden z drugim zrobili, tak personalnie, że od CH****, K*** ,P******** wyzywasz! Gdzie się podziała umiejętność rzeczowych dyskusji? Szacunek dla odmiennych opinii gdzie się podział. Wymiana konstruktywnych argumentów to jakieś 5% wszystkich internetowych wypowiedzi. Żenada po całości.

Nawrzucałam i jest mi już DUŻO lepiej. Wszak te spadki nastroju chwilowe są.  I jakbym chciała zwalić to na resztę świata – wszystko tkwi w mojej głowie i moich rękach. A dzisiaj już piątek, piąteczek, piątunio…Energia powoli na swoje miejsce wraca i kto wie, może nawet w weekend te buty do joggingu założę!


Podobne wpisy

30 komentarzy

  • Reply Francuska Bombonierka 22 maja 2015 at 11:06

    Aga, spoko, ja myślę, że każda mama czasem tak ma, nie jesteś sama! :* Ja ostatnio np. płakalam, bo wyszłam z domu wieczorem (na zakupy spożywcze, gdzieżby indziej) był cudowny letni wieczór, ludzie na tarasach z piwkiem i papieroskiem… Pozazdrosciłam na maxa! Polecam sport na wyładowanie tych złych emocji, nawet jeśli tak straaasznie Ci się nie chce! No i niańkę na jeden wieczór, wyciągnij gdzieś chłopa 😉

    • Reply radoSHE 24 maja 2015 at 08:19

      plan na niańkę in progress 🙂

  • Reply Dorota 22 maja 2015 at 14:08

    No prosze, a ja myslalam ze tylko ja tak mam!!!!! Tez mnie dobija wszystko, taka niemoc.
    Tylko Agus róznica jest taka, ze ja tu nie mam rodziny do której moglabym dac mala do mojej mamy czy tesciowej. Mi tu az z uszu bucha!!! to jest moja ch… niemoc. Nawet pracy nie moge znalezc a to mnie dobija jeszcze bardziej bo po filologii angielskiej ja mówiaca biegle po angielsku, pracujaca wczesniej teraz siedze w domu w dzieckiem bo nikt nie chce kogos kto chce pracowac tylko na pól etatu :((
    I tak mozna dostac do glowy, dlatego wychodze z mala czasem na caly dzien zeby nie myslec nie robic zostawic wszystko w domu, Tobie tez polecam kup siodelko na rower i jezdzijcie.Ja z Olga jezdze. Lub zostaw mezowi i sama wyjdz, na zakupy czy spotkac sie z kolezanka ja tak robie 🙂 super uczucie,
    polecam i pozdrawiam 🙂

    • Reply radoSHE 24 maja 2015 at 08:18

      Dziękuję! Z rowerem to niezła myśl, przymierzam się do tego w tym sezonie 🙂 A co do dziadków i ewentualnej wieczorno-weekendowej opieki, to jak najbardziej rozumiem. Nas też mieszkają daleko i żeby gdzieś wyjść to się najczęściej wymieniamy:) Powodzenia w poszukiwaniach!

  • Reply Mama Pana Adama 22 maja 2015 at 15:02

    Ja miałam podobną chandrę w zeszłym tygodniu i przedwczoraj między krótką wizytą w korpo w celu uzyskania jakiegoś papierka, dentystą i zakupami pampersów uciekłam na miasto. Wkurzał mnie nawet mój maluch, który od miesiąca jęczy, marudzi i odmawia jedzenia wszystkiego, co nie jest mlekiem. Miałam dość. Zostawiłam Adama z tatą i pobiegłam na piwo z koleżankami. Kilka godzin a wróciłam jak nowo narodzona. Chyba odczuł to nawet mój syn, bo wsunął dzisiaj trzy kopytka;)

    • Reply radoSHE 24 maja 2015 at 08:20

      No widzisz! Czasami człowiek musi, inaczej się udusi 🙂

  • Reply Katjuszka 22 maja 2015 at 18:49

    Zapraszam na miasto! Mam ulubione miejsce do zapominania o tej rutynie : )

  • Reply evay 22 maja 2015 at 19:48

    dobrze, że mała ma wyrąbane na kampanię 🙂
    a już tym bardziej na sezon bikini

  • Reply Aga z makeonewish.pl 22 maja 2015 at 20:09

    Aga: 1) mam tak samo. dziś wyprasowałam całą stertę ubrań, ogarnęłam w miarę przyzwoicie dom, nawet mam obiad na jutro. I CO Z TEGO?? Jutro Maja wyświni całą podłogę, ubrudzi z 2 komplety ubrań i znów wszystko od nowa. Zaczęłam już mniej zwracać uwagę na zaplamioną szybę od tarasu, ale brudnej podłogi znieść nie mogę i sprzatam jak syzyf codziennie.

    2) ja na codzien myślę ze jestem w 100% szczesliwa. ale zawsze po rozmowach telefonicznych z moimi przyjaciołkami ze studiów (tez sa mamami) mysle sobie jakie wtedy było życie!!! luz blus. chciało sie isc na impreze to sie szło. nie było czasu na obiad to sie nie robiło. siedziało sie w pizamie pol dnia na balkonie i gadało o dupie maryni z ukochanymi przyjaciółkami. tego mi brakuje. czasami. ciagle sobie obiecujemy ze pójdziemy na podyplomówkę jak dzieci odchowamy i powtórzymy co nie co z tego okresu 🙂

    3) odnosnie uprawia sportu i dbania o figure to sie nie wypowiadam. nawet nie zaczelam nic ze soba robic a ciagle żrę jakies niezdrowe rzeczy. wstyd mi było sie udzielac w sprawach diet wiosennych i jakis treningów bo leniwa jestem jak diabli. na szczescie druga ciąża mnie uratowała i o figurze bede myślec za 8 miesiecy 🙂

    4) jestem ponad to. ponad polityke. ponad wybory. pojde zaglosowac, ale staram sie nie angazowac. w ogole nie ogladam TV a w necie nie wchodze w takie tematy 🙂

    życzę Ci powrotu do sił 🙂 Boże spójrz tylko na tą swoją rozkosz maleńką 🙂 szkoda że mamy tak daleko ( a właściewie ile?) bo chetnie poznałabym Cię w realu. Może byśmy razem wyskoczyły do baru na piwo (ja bezalkoholowe) 🙂

    buziaki dla Was dziewczyny. Pamiętaj że nie jesteś sama: też miewam takie dni: http://makeonewish.pl/2015/04/13/cienie/

    • Reply radoSHE 24 maja 2015 at 08:24

      Haha, rozłożyłaś mnie na łopatki, zwłaszcza pkt. 3 🙂

  • Reply Paula W. 22 maja 2015 at 20:41

    Chyba jednak te herbatki laktacyjne dają moc 😛 Albo te hormony po drugim porodzie, albo jak wrócę na swoje, to też mnie to dopadnie. Jestem z siebie dumna, że ostatnio mimo akcji #nicminiewisi, mnie akurat wszystko wisi 😛 I wszystko w nosie mam – i te zabawki porozrzucane po całym domu, i to, że znowu zamiast obiadu paczkę ciastek zjadłam, i to że figury na lato nie będzie (jest dramat) i te wybory prezydenckie, i to, że się z domu ruszyć nie mogę, generalnie żyję w swoim małym światku, z dnia na dzień i wszystko mam w nosie 🙂 Zajebisty stan, jak to za sprawą tych herbatek laktacyjnych, to będę je piła do końca życia 😛

    • Reply radoSHE 24 maja 2015 at 08:26

      Haha! Paula Ty wiesz, że ja nawet herbatę z melisą sobie ostatnio kupiłam?! Przez ciebie 😉 Tylko jeszcze pić nie zaczęłam, no ale to się zmieni! Buźka 🙂

  • Reply Paula W. 22 maja 2015 at 20:48

    Zapomniałam napisać najważniejszego – Matylda jest cudowna <3

  • Reply greeneyekitty22 23 maja 2015 at 09:54

    rozumiem cię całkowicie! ja mam tak na okragło, a dzieci nie mam z kim zostawić! cóż byle do przodu 😉 ale słodziaka masz 🙂

  • Reply mutrynki.pl 23 maja 2015 at 13:45

    A ja głupia myślałam, że to mija. Moja Pannica ma zaledwie 8 msc, a już przeżyłam kilka takich za każdym razem z nadzieją, że to już ostatni raz 😉

    • Reply radoSHE 24 maja 2015 at 08:27

      Podobno kiedyś mija. Jak się dzieci z domu wyprowadzą 😉

  • Reply Makola 23 maja 2015 at 16:14

    Znasz filmik "Mucha nie siada"? No! Wiec wiesz, ze… "Zawsze cos. Zawsze, kurwa, cos!". Nie wiem czy mam zdolnosc poocieszzania, ale mysle, ze krysys to cos naturalnego. To taki rodzaj odtrucia, oczyszczenia. Kiedy sie juz obronilam (czyli ledwo miesiac temu) mialam ogromna ochote na balowanie. Odpuscily wszystkie wyrzuty sumienia, ze wyrywam sie z domu, bez dziecka i bez meza! Chcialam byc pijana i tanczyc do rana! Piotrkowska, kluby, kolorowe drinki i imprezowa ekipa. A najlepeiej to zeby to trwalo conajmniej z tydzien, bez przerwy. I faktycznie, w najblizszy piatek wyszlam oblewac obrone, wrocilam do domu nad ranem. To bylo moje oczyszczenie. Bez wyrzutow sobie na nie pozwolilam. Nie meczylo mnie poczucie bycia zla czy kiepska matka. Oczywiscie, zadnego imprezowania przez kilkka dni nie bylo, ani wracania na czworaka do domu, ale czulam rowowage. Wybawilam sie i teraz juz mnie tak nie ciagnie na imprezki jakby mnie ktos spuscil ze smyczy. Ok, reasumujac… 🙂 Pieprz gadanie, jezeli masz ochote na cos, co nikomu nie wyrzadza krzywdy, to zostaw meza z Mala i zrob cos dla siebie BEZ wyrzutow! Matka Polka to poprostu i matka i polka, nie ma kodeksu, nie daj sobie wmowic ze musisz wisiec nad lozeczkiem kiedy dziecko slodko spi. Od Twojego malego " czasu dla siebie" jej swiat sie nie zawali 😉

    pS. No, ja jej nie powiem, ze sie troche nawalilas jak miala kilkanascie miesiecy… 😛

    • Reply radoSHE 24 maja 2015 at 08:31

      No oczywiście, że znam i uwielbiam mucha nie siada 🙂 A wyrwałam się wczoraj! Wróciłam może nie nad ranem, ale grubo po północy. Wyrzuty sumienia? Brak. I czuję się dziś jak nowo narodzona, mimo że faktycznie czuję się jak dętka 😉 Pozdrawiam!

    • Reply Makola 27 maja 2015 at 08:47

      Rewelka! 😉 A może powinnyśmy założyć gang Niegrzecznych Mam bez Sumienia i wychodzić razem na całonocne imprezki…? :> Hehe… 😀

  • Reply Ruby Soho 23 maja 2015 at 20:58

    Aga, faktycznie – po ostatnich wpisach widać że jesteśmy w bardzo podobnym klimacie 🙂
    Matki – frustratki, normalnie 🙂
    Ale damy radę, ściskam mocno:***

  • Reply Justyna 26 maja 2015 at 12:47

    Samo życie. Fajnie, że tak o tym piszesz! I świetne zdjęcia!

  • Reply Predylekcyjny Blog 26 maja 2015 at 13:38

    Ja buty do biegania mam. Chodzę w nich po zakupy do sklepu:)
    Co do kultury wypowiedzi rodaków przy kampanii… Sama prowadziłam różne dyskusje i z bólem dochodzę do wniosku, że straciłam tylko siły na grzeczne argumentacje itd., kiedy współdyskutanci sugerowali mi zaburzenia mentalne lub oskarżali o Bóg wie co. Pominę mięso rzucane na kandydatów. Najgorsze jest to wzajemne oblewanie się pomyjami. Na szczęście do jesieni wszyscy wracają do grzecznego mówienia sobie "dzień dobry" na ulicy i ewentualnego nie lajkowania politycznych postów na tablicach znajomych.

  • Reply Save the Magic Moments 26 maja 2015 at 19:15

    Aga, każda matka tak ma. Tylko nie wiem czemu, mało się do tego przyznaje. Kocham moje dziecko, ale czasem tylko czekam na 17 jak mąż wróci, abym mogła wyjść. Poziom agresji ostatnio we mnie narasta, nawet nie wiem czemu. Zmęczenie, wymęczenie. Konam. Nie mam siły, na nic.

  • Reply Iwona Czarnota 28 maja 2015 at 09:57

    Haha, tekst o tym, że Cię denerwują 'wyzwania bikini' mnie rozwalił – ja mam dokładnie to samo:))) Pozdrawiam!

  • Reply Lumpsterka 28 maja 2015 at 20:42

    O kochana, przydałby się Wam taki weekend jak nam ostatnio-totalny reset! Po początkowych wyrzutach sumienia, już wieczorem śladu nie było :p I daleko nam było do przykładnych rodziców :p ale co się wybawiliśmy, to nasze 🙂 A te wyzwania bikini…:p Biegam i ćwiczę, ale nie lubię czuć presji, a one do tego doprowadzają :p p.s. Matylda cuuuudowna! 🙂

  • Odpowiedz