Kiedy ponad rok temu przeprowadziłam się do Warszawy, byłam, delikatnie rzec ujmując… skołowana. Przede wszystkim odległością i tęsknotą za ludźmi i miejscami, z którymi na co dzień jestem mocno związana. Niby kontakt z bliskimi i znajomymi nie był wcale rzadszy…ale perspektywa dzielących kilometrów robi swoje. Moja rodzina jest naprawdę cudowna, ale umówmy się, po kilku tygodniach ma się ochotę pogadać z kimś, kto nie jest tylko Twoim mężem czy dzieckiem. Albo listonoszem, kurierem i panem z ochrony.
Postanowiłam więc zasymilować się z miastem…
Już w drugim tygodniu miałam poznane wszystkie okoliczne parki, skwery i centra handlowe. O jednej z naszych ulubionych lokalizacji pisałam TUTAJ. W czwartym tygodniu byłam ekspertem od miejscówek typowo dziecięcych: knajpek, klubików i zorganizowanych zajęć dla najmłodszych. O jednych takich pisałam TUTAJ. W tym samym czasie poznałam miejsce, które towarzyszyło nam intensywnie przez cały okrągły rok. Sama się dziwię, że jeszcze o nim nie pisałam. Nadrobię to wkrótce.
…oraz jego mieszkańcami.
Na początku odświeżyłam kontakty ze znajomymi, którzy w Warszawie bytują już czas dłuższy. To była dobra droga, która przełożyła się na wiele energetycznych klubowo-kawiarninianych spotkań. Ale powiedzmy sobie szczerze. Matkom kilkumiesięcznych niemowląt nie wypada co weekend bawić się na mieście. Albo właśnie wypada. Wypada szereg nieprzewidzianych okoliczności, które taką aktywność blokują skutecznie, a częstotliwość wieczornych wyjść staje naprawdę mizerna. Dlatego punktów zaczepienia niestrudzenie szukałam dalej
I wtedy trafiłam na tę grupę
Bloggers Family Wawa. Niby wszystko mówiąca nazwa, a z drugiej strony rodząca szereg wątpliwości. No bo gdzie ja taka mała, z takim jeszcze mniejszym blogiem startować będę. Przecież tam wszyscy znają się miliony lat, więc pewnie przyjdę i będę pić kawę gdzieś w kącie i pewnie nikt się do mnie nie odezwie i pewnie będzie mi po prostu głupio. I tak sobie gdybałam i podglądałam fotorelacje z kolejnych spotkania, a za każdym razem zła byłam, że się jednak nie ruszyłam. Bo w sumie co mi szkodzi.
Aż w końcu nadszedł ten dzień
Po prostu wzięłam i pojechałam. I wsiąkłam tak mocno, że trzy spotkania już za mną, a nieskończona ich ilość przede mną. Na #BFW przyjeżdżają wszyscy, którzy z blogami mają coś wspólnego, albo Ci którzy mają niewiele. Na przykład mają blogującego męża czy żonę, albo blogi czytają, albo nie czytają, a noszą się z myślą założenia. Słowem, totalna dowolność i rozpiętość szeroka. O samych blogach w sumie też jest najmniej, bo kto by tam o wirtualnym świecie gadał skoro tyle interesujących tematów wokół. Atmosfera jest totalnie rodzinna, uczestnicy przyjeżdżają całymi ferajnami. Za pierwszym razem obco to się człowiek czuje może z dwie minuty. Gdy stoi w drzwiach i rozgląda się niepewnie, do którego stolika podejść. Stali bywalcy wciągają w rozmowę nowych, jakby się dopiero co wczoraj rozstali. Po drugim spotkaniu masz wrażenie, że znasz już wszystkich sto lat albo dłużej. Relacje się zacieśniają, przechodzą na inne poziomy, a Ty nagle się orientujesz, że masz znajomych prawie tylce samo co w rodzinnym mieście. A sprawcą całego zamieszania jest pewien Super Tata vel Marcin Perfuński,vel Pan Kulturalny, który tę to akcję wymyślił, wdrożył i rozpropagował. Zaiste super facet! Więcej pisać nie będę, aby się przekonać wpadnijcie na jego blogi.
Post dedykowany kilku osobom, które ostatnio nieśmiało wypytywały mnie o tę inicjatywę. Obserwujcie grupę, wpisujcie w kalendarz kolejne terminy spotkań i przybywajcie! 🙂
Ostatnie czerwcowe, a zarazem #7 spotkanie odbyło się sielskich okolicznościach przyrody, które zagwarantowała nam Osada. Zdjęć tylko tyle, ale kto by tam z aparatem biegał, skoro relaks każdy miał wymalowany na twarzy. Dzięki Kasi z bloga www.8ipol.com, a zarazem marketingowca lokalu zostaliśmy przyjęci niemal po królewsku. Zresztą nie pierwszy już raz. 😉 A! No i zwykle wychodzą z nami #darylosu. Tym razem były to tekturowe samoloty do składania od www.papierowydizajn.pl. Niby takie od 3 roku życia, a się starsze pokolenie trochę namęczyło przy ich tworzeniu! 😉
23 komentarze
Następnym razem muszę się z Wami zabrać! 🙂
Za każdym razem miałam Ci o tym napomknąć i zawsze mi to z głowy wyparowywało 🙂
A ja podtrzymuję zaproszenie do siebie do Zalesia. Będziesz miała jeszcze i po tej stronie Warszawy znajomych 😉
Taaaa! Bardzo chętnie w którąś ciepłą sobotę zrobimy sobie do Was przejażdżkę 🙂
Mieszkam blisko Esencji, więc może wyjdzie z tego jakiś wyjazdowy #BFWawa? 😉
Może uda się nam spotkać w pierwszej połowie sierpnia? Jeśli nie, to we wrześniu pokazujemy Agnieszce tę część świata 😉
Chętnie! 🙂
Ale świetna akcja. Idealna by poznać ludzi w nowym mieście.
Jak dobrze być blogerem, chciałoby się rzec 🙂
Straaaaasznie późno się o tym dowiedziałam, bo inaczej już dawno zasiliłabym Wasze blogowe szeregi i powiększyła blogową rodzinę o dwie skromne persony ;). Z niecierpliwością wyczekuję lipcowej edycji 🙂
To są te boskie korzyści z bycia blogerem <3
http://www.superTATA.tv to suaby blok! Nię poledzam!
O proszę, nie wiedziałam, że są organizowane takie spotkania 🙂 / Agata
W grudniu będę w Polsce więc koniecznie musisz mi dać znać czy będzie jakieś spotkanie planowane:) Matylda na czwartym zdjęciu…'Mama, no co się tak na mnie patrzysz?":)
o super, że w końcu natrafiłam na spotkanie warszawskie, muszę koniecznie poczytać gdzie co i jak i może ja się odważę 🙂
Wpadnę przy najbliższej okazji, do tej pory nie mogłem się zorganizować.
Czekam! Potrzebujemy tu więcej tatusiów. 😉
Niech mi ktoś powie, że dzięki blogowaniu nie można zawrzeć fantastycznych znajomości 🙂
A ja się zbieram, zbieram i niestety nie mogę dotrzeć – "zawsze coś" 🙂 Byłam na jednym z zimowych spotkań i było rewelacyjnie! Muszę koniecznie nadrobić zaległości. A że od niedawna jestem w drugiej ciąży (chwalę się na prawo i lewo, no!) to mam świetną okazję, żeby zwolnić i się trochę porozpieszczać 😉
No, Dziki Ziemniaku! Przyjdź wreszcie, to oblejemy Twoją ciążę. Soczkiem. 🙂
Świetne spotkanie! Sama chętnie bym się wybrała gdybym tylko wcześniej wiedziała o jego istnieniu 😉
Jak ja dobrze rozumiem zmianę miasta – prawie trzy lata temu przechodziłam to samo. Musiałam porzucić swój ukochany Kraków dla Katowic – wtedy wydawało mi się, że dużo gorszych. I w sumie mimo tego, że do Krakowa wróciłam, to tęsknię za Śląskiem jak diabli i strasznie często tam bywam:) No ciągnie jednak do poznanych ludzi i ukochanych miejsc:)
Fajna inicjatywa 🙂 Zycze wiecej takich spotkan!
[…] kompetencji (o tutaj i tutaj), przez spotkania mniej oficjalne ale równie przyjemne (na przykład tutaj lub tutaj), po możliwość poznawania fantastycznych ludzi. A ten rok obrodził w nowe […]