Podróże i miejsca

Rzym. Miasto, które uzależnia

9 listopada 2015

Ostrzegali, że od nadmiaru wszystkiego może rozboleć głowa. Straszyli, że popadnę w smutek i melancholię, uświadamiając sobie, że wszystkiego zobaczyć nie zdołam. Informowali, że od ferii smaków, kolorów i zapachów można postradać zmysły. Grozili, że wystarczy raz poczuć miasto, by zatracić  w nim zupełnie … Czy mieli rację?

Jak mówił najsłynniejszy rzymski cesarz:
Veni, vedi, vici!

Od naszego powrotu z rzymskiego weekendu minęło już kilka dni, a ja wciąż zbieram się w sobie, aby opisać tę małą, acz wielką wyprawę. O tym, że zakończyła się ona największym sukcesem świadczy fakt, że wciąż i na okrągło o niej mówimy! Być może ktoś prychnie lekceważąco Rzym na cztery dni, co w tym jest wielkiego! Ale dla mnie była to wielka sprawa. Być może największa w tym roku. Po pierwsze – pierwsze tak długie rozstanie z Matyldą (co po swojemu przeżywałam). Po drugie – Rzym naprawdę oszałamia! Ale od początku. Zgodnie z przewidywaniami na lotnisku pochlipałam jeszcze kilka razy, chowając twarz w kołnierz płaszcza. Bo to nieprzyzwoicie trochę. Jedzie człowiek w wymarzoną podróż i rozpacza, że w końcu pierwszy raz od prawie dwóch lat porządnie się wyśpi. Pomogło  bacardi na lotnisku, książka w samolocie i śródziemnomorskie powietrze, które uderza w twarz zaraz po wyjściu z terminalu. Gdy tylko wjechaliśmy do centrum miasta utwierdziliśmy się w powziętej jeszcze w domu decyzji. Nie chcemy, nie możemy, zmarnować ani jednej minuty w Rzymie! Jak postanowiliśmy, tak nie zrobiliśmy, gdyż….

Już pierwszego poranka zaspaliśmy dwie godziny!

Jak rasowi Włosi, którzy NIGDY się nie spieszą. Tylko my akurat się spieszyliśmy. Watykan na nas czeka! Cały dzień, od rana do wieczora, zaplanowany. Bilety na konkretne godziny zakupione. Powinniśmy już być dawno na miejscu, zajmować kolejki….a nie histerycznie biegać po pokoju, jednocześnie szukając pasty do zębów, robiąc makijaż, ubierając skarpetki, planując trasę i dywagując (głośno), kto miał ustawić budzik w telefonie i dlaczego tego nie zrobił. Zgadnijcie, kto? Gdy już znaleźliśmy miłą lokalną knajpkę, gdzie do śniadania łyknęliśmy po dwa podwójne espresso  – dobre samopoczucie jakby wróciło na swoje miejsce. A gdy mniej więcej w połowie dnia okazało się, że dwugodzinna obsuwa nie wpłynęła w żaden sposób na jakość i komfort naszego zwiedzania – postanowiliśmy już nigdzie więcej się nie spieszyć. Skoro Włosi to najwięksi na świecie afirmatorzy życia w rytmie SLOW, nie wypadało nam się zachowywać się inaczej. To była najlepsza decyzja!

Planuj, ale nie przywiązuj się do planów.
Rzym trzeba zwiedzać intuicyjnie

Jeszcze dzień przed wyjazdem siedziałam zakopana w przewodniki, internety i mapy. Trasę naszych wycieczek po mieście miałam zaplanowaną tak szczegółowo, że -uwaga- co do godziny! Wszystko, punkt po punkcie, musi zostać zrealizowane! Myślałam. Ale nie w Rzymie takie numery. Rzym to nie Berlin, Londyn czy Paryż, który można sobie zwiedzić na akord. Rzym trzeba zwiedzać nieśpiesznie, spokojnie i intuicyjnie.  I to nie tylko dlatego, że ulice i zabytki oznaczone są słabo, albo wcale. A rozkłady autobusów nie mają podanych godzin odjazdu i nigdy nie wiesz, gdzie i na którą dojedziesz. Chcesz poczuć prawdziwy puls miasta – wyluzuj! Z reguły ogarnia mnie frustracja, gdy któryś z zaplanowanych punktów nie może być zrealizowany. W Rzymie do mojej osławionej listy nie zajrzałam ani razu, ba zapomniałam o niej kompletnie! Naszemu zwiedzaniu przyświecała stara jak świat maksyma: gdzie nas nogi poniosą. Na zacienionych placykach i brzegach obłupanych fontann spędzaliśmy całe godziny. Mogłabym do znudzenia przyglądać się pięknym i żywiołowym Włoszkom oraz naprawdę świetnie ubranym Włochom. A wszyscy jacyś tacy uśmiechnięci, życzliwi i swobodni. Jakby ten luz w geny wdrukowany mieli. Jeden naród, a tyloma przymiotami obdarzony. I do tego taką stolicę mają! Trochę unfair! 

Tempus fugit
Banalne, ale najważniejsze

O zabytkach, architekturze, ciekawych miejscach w Rzymie mogłabym stworzyć dziesiątki postów. Wszystko co zobaczyliśmy robiło wrażenie. I te bazyliki barokowe ociekające złotem i  ascetyczne kościółki wciśnięte pomiędzy kamienice. I dzieła sztuki robią wrażenie, a widok Kaplicy Sykstyńskiej na żywo odbiera mowę. Ale wrażenie robi też Praga, Moskwa, a nawet niektóre zakątki Warszawy. Jednak to co czuje człowiek stojąc pośrodku Forum Romanum nie da się zamknąć żadnym przewodnikowym opisem. Pozornie to tylko kupa kamieni, gruzu i ruin. A jednak stojąc na tym najstarszym rzymskim placu, czujesz się jak mała, krucha i nic nie znacząca istota. Jak pyłek wobec wieków, które minęły i które przed tobą. Świadomość, że tutaj właśnie kształtowały się prawa świata, w którym dzisiaj przyszło nam żyć, zdumiewa.  Bo przecież tak doskonale uniwersalne, a stworzone dwa tysiące lat temu. Przekaz silniejszy niż wizyta w najlepszych muzeach świata. Cieszę, się że było mi dane to miejsce zobaczyć.


Czy mieli rację!
Mieli! W Rzymie zatraciliśmy się zupełnie, a przecież zobaczyliśmy tylko ułamek.
Wrócimy. I tym razem nie będę czekała kolejnej dekady!

Jeśli marzycie o Rzymie, planujecie wyjazd, kochacie Włochy polecam dwa blogi, które były dla mnie nieocenionym źródłem (pozaprzewodnikowej) wiedzy. Dziewczyny o Italii piszą najlepiej!
Blog Ani – PRIMO CAPPUCCINO
Blog Urszuli – Voice of Rome
I Gosia :*

Dziękuję!

*zdjęcia robione aparatem marki Olympus OM-D E-M10

Podobne wpisy

18 komentarzy

  • Reply mamadzidka 10 listopada 2015 at 00:11

    Piękne zdjęcia! A Rzymu po prostu i zwyczajnie zazdroszczę : )

  • Reply Ważna pisze 10 listopada 2015 at 07:14

    Zobaczyłam zdjęcie palmy i stwierdziłam, że coś ściemniasz z tym Rzymem, nie wytrzymałaś z tęsknoty za Matyldą i raczysz nas fotkami z ronda de Gaulle’a 😉 no dobra, ale zobaczyłam resztę i szczena mi opadła. Od stu lat nie byłam na wakacjach, na porządnym urlopie, i aż dostałam śliniotoku przy czytaniu Twojego postu do porannej kawy… Nie popuszczę Ważnemu… W tym
    roku wyjeżdżamy. Zabukuję w tajemnicy, w nocy bilety, hotele i już mi się nie wykręci swoją czarną wizją dzwigania 5 waliz i wózka 😉 Jednym słowem: zazdro! 🙂

  • Reply Agata 10 listopada 2015 at 11:16

    Rzym – piękne miasto i pięknie oddane jego urok i głębia przez Ciebie na zdjęciach!

  • Reply aga z www.makeonewish.pl 10 listopada 2015 at 12:25

    Zwiedzilam Rzym jako nastolatka. Dwa tygodnie intensywnego eksplorowania. Latem. W najwiesze upaly. W srodku sezonu. Tlumy ludzi. Skwar lal sie z nieba. A i tak wspaniale wspominam te wakacje. Bylismy tez w aulii na specjalnej audiencji u Jana Pawla II. Niesamowie przezycie. Chcialabym wybrac sie tam jeszcze raz. Tym razem z moim mezem i corkami. I chyba tak jak Wy. Poza sezonem letnim

  • Reply Renia Hanolajnen | Ronja.pl 10 listopada 2015 at 16:43

    Cudownie! Cieszę się w Waszym imieniu, że wyjazd się udał :)))

  • Reply Pola-Odpoczywalnia 10 listopada 2015 at 17:04

    Ach, Rzym, uwielbiam to miasto! Mam tam ciocię:) i mnóstwo wspomnien;)
    Przepiękne zdjęcia i zazdroszczę takiego wypadu tylko we dwoje

  • Reply Mr K. 10 listopada 2015 at 21:26

    Oj to prawda. Rzym potrafi uzależnić. Pozdrawiam ; )

  • Reply beata Redzimska 11 listopada 2015 at 16:03

    Piekny ten Twoj Rzym. Niestety nigdy tam nie bylam, mam nadzieje, ze kiedys to nadrobie. Lubie intuicyjne zwiedzanie, ide tam gdzie mi sie podoba, a nie tam gdzie pokazuje przewodnik. Pozdrawiam serdecznie Beata

  • Reply Dzieciakiija 11 listopada 2015 at 23:11

    Pięknie! Przepięknie! Ale uważajcie, przywieźliśmy z Rzymu syna, pierworodnego. Niczego nieświadomi oczywiście. A tu masz! Włoch. Drugi też Włoch, tylko z Bolonii. Miejcie się więc na baczności ;).

  • Reply Urszula Voice of Rome 12 listopada 2015 at 15:05

    Agnieszko,

    Dziękuję Ci za miłe słowa, cieszę się, że mój blog pomógł Ci rozkochać się w Wiecznym Mieście.
    Następnym razem przywieź swoją córeczkę, jak już podrośnie. To też będzie niesamowite przeżycie.
    Pozdrawiam 🙂

    • Reply radoSHE 22 listopada 2015 at 22:34

      To ja dziękuję. Najlepsze polskie źródło wiedzy o Rzymie! Wracam teraz na Twoją stronę z prawdziwym sentymentem.
      A Matyldę następnym razem zabiorę ze sobą. To pewne!

  • Reply Dominika 12 listopada 2015 at 21:59

    Wspaniale, cudownie, pięknie! Zakochałam się! I cholernie zazdroszczę 😉

  • Reply Kristopher 23 listopada 2015 at 12:14

    I can’t get a dialling tone tinidazole tablets Isinbayeva, whose last global outdoor title came at the 2008 Olympics, had said she could retire after the championships but, after lengthy celebrations, told a news conference she would step away from the sport to become a mother.

  • Reply paoolkaw 26 listopada 2015 at 22:45

    Aga, jak Ty pięknie piszesz. Zachwyca mnie każdy Twój tekst, słowa tak starannie dobrane, składają się w piękną całość. I te zdjęcia, choć nigdy o tym nie marzyłam, naprawdę zapragnęłam tam pojechać 🙂 Oczarowałaś mnie tym Rzymem 🙂

  • Reply Trenton 3 grudnia 2015 at 20:29

    Your account’s overdrawn androzene best price Or it could just be that Yankee fans look at this present team and see not a team capable of making an inspiring ’78-like comeback run into October, but rather a team in decline and in need of a major overhaul. For the Yankee high command is faced with filling multiple needs in the offseason, a task made more daunting by the absence of any front-line position or pitching prospects on the horizon.

  • Reply 5 miejsc, które odwiedzę w tym roku! | radoSHE 26 stycznia 2016 at 22:28

    […] oraz Bałtyk i moja absolutna wisienka na koniec roku – samotna (czyli bezdzietna) wyprawa do Rzymu. Udało się to zrobić bez stresu, bez rujnowania domowego budżetu i bez zawiedzionych […]

  • Reply Zwiedzanie Sieny. Co warto zobaczyć | radoSHE 18 września 2016 at 21:25

    […] Senius, syn Remusa, który z kolei był bratem Romulusa – założyciela Rzymu ? A jak wiadomo Rzym kocham miłością nieprzeciętną […]

  • Reply 5 rzeczy, które warto zrobić nad Jeziorem Garda + kilka praktycznych wskazówek! | radoSHE 12 lipca 2018 at 11:41

    […] Rzym. Miasto, które uzależnia […]

  • Odpowiedz